niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 3

Wymienialiśmy ze sobą sowy, aby nikt nie myślał, że coś do siebie mamy. Rozmawiałam z nim w tych listach jak z prawdziwym przyjacielem. O błahych sprawach, lecz prawdziwych. Umieliśmy się pocieszyć. Ja czułam, że to może coś więcej. No ale jak to Ślizgon z 2 lata młodszą Potter ? To nie dorzeczne. Mi by to nie przeszkadzało, ale może jemu tak. Umieliśmy się rozśmieszyć. Niby takie byle jakie sprawy, ale ... hmm... prawdziwe. Gdy jego sowa nadlatywała moje serce zaczynało bić bardziej, za każdym razem, gdy otwierałam list bałam się, że napisze w nim, że albo pisał ze mną tylko dla zabawy albo, że napisze, że nie chce mnie już znać. Lecz na razie nic takiego się na szczęście nie wydarzyło. Gdy mijałam go na korytarzach, to nogi miałam jakby z waty, lub po prostu czułam przyjemne mrowienie w brzuchu. Teraz nadszedł czas świąt, on wyjeżdża do domu, ja też. Nie będzie opcji, żeby się spotkać zostają znowu nam sowy. My będziemy w Dolinie Godryka, a oni... ohhh... daleko. Choć z drugiej strony, trochę dystansu od tego wszystkiego dobrze mi zrobi. Może też i serce zrozumie, może po prostu utwierdzi mnie w przekonaniu, że to on. Lecz teraz mam tylko 11 lat, a on 13, jemu pewnie teraz nie w głowie miłość, tylko zabawa, zabawa i jeszcze raz zabawa. Sama nie wiem co myśleć. 



________________________________________________________________________________
* oczami Scorpiusa *
 Nie wiem, co ja sobie myślę  Ona mnie pewnie traktuje jak zabawkę, zapewne później śmieje się ze mnie z tą swoją Dianą. Jaki ja głupi jestem, co ja robię  To jest tylko mała dziewczynka, która chce się pobawić w rodzinę, a ty nie chcesz się już bawić, jesteś doroślejszy od swoich niby " przyjaciół ", z którymi i tak nie jesteś szczery. Co ze mnie za przyjaciel? Jak wrócę po świętach to im wszystko opowiem. Ale może najpierw spotkam się z Lily, aby nie doszło do nie porozumień. Już biorę się do pisania listu, bo później się nie odważę. Jakby tu zacząć, już wiem...

                                                                                                         Londyn,  23,12,
Kochana Lily,
                                 od jakiegoś czasu mam mętlik w głowie. Chciałbym, abyś pomogła mi go rozwikłać. Sam już nie daję z tym rady, a nie chce rozmawiać o tym z rodzicami czy moimi " przyjaciółmi", których ciągle okłamuję. Wiem, że to nie fair, ale przy najbliższym spotkaniu z nimi opowiem im wszystko. Przejdę teraz do sedna całego tego listu. Chciałbym się z tobą spotkać, zanim wrócimy do Hogwartu. Chcę... Sam nie wiem co chcę, ale chce wiedzieć, czego ty chcesz. Czy piszesz ze mną tylko, aby się pośmiać. Czy tylko by kiedyś powiedzieć mi : " Jesteś wielkim frajerem, nie wiem, po co pisałam z tobą przez tyle czasu ". Nie wiem, więc chce się dowiedzieć prawdy, ale nie w liście, bo w liście to można napisać wszystko co nawet będzie kłamstwem, a nie pozna się tego. A w rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Niektórzy, jak kłamią się krzywo uśmiechają, niektórym nozdrza się rozszerzają lub po prostu się dziwnie zachowują. Lily, jakie to piękne imię. Zapewne, gdy będziesz czytać ten list, ja będę żałował tego, że go wysłałem. Ale po prostu nie daje rady. Chciałbym się z tobą spotkać 30 grudnia przy London Eye. Chciałbym również, abyś przyszła sama. Odpisz prędko, jeśli nie możesz się spotkać lub też nie chcesz napisz. Będę mógł smutać samotnie. 

                                                                                     Your Scorpius 


Wysłałem. Żałuję. Nie wiem, co robić. Strasznie żałuję, bo się boję. Głos w podświadomości pyta się mnie 
" Z jakiego domu jesteś ? "
Ze Slytherinu
" Co cechuje Ślizgonów ? "
Spryt, ambicja, czystość krwi, zaradność, przebiegłość.
" Czego się boisz ?"
Odrzucenia. 





/Bellatrix


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz