poniedziałek, 28 stycznia 2013

2.

Dzisiaj troche bardziej dla doroslych

W tym samym czasie w domu Lestrange'ow.

Bellatrix weszla do pokoju, w ktorym Severus siedzial na lozku, patrzac sie w pusta przestrzen. W jego oczy lsnily takim blaskiem, ktorego Lestrange nie widziala.
- Severusie - powiedziala do Snape'a, ktory podskoczyl nagle
- Tak, Bello ? - powiedzial Ksiaze Polkrwi
- Czy cos sie stalo ? - powiedziala troskliwie Bellatrix, byla to jej prawdziwa natura, ktora znal tylko Snape. Bella tak naprawde byla troskliwa, wrazliwa, delikatna, lecz rodzina wymagala od niej tego, ze musiala zachowywac sie ... Hmmm... Po prostu jak suka. Usiadla na lozku obok Severusa i polozyla reke na jego kolanie. Snape spojrzal jej prosto w oczy, lecz nie odezwal sie. Wiedzial, czego chce Lestrange, Bellatrix Lestrange. Severus zlapal ja za reke i zerwal sie kladac ja na lozku. Bella nie sprzeciwiala sie. Cisza oznaczala zgode. Snape zaczal odpinac jej biala, haftowana bluzke, calujac ja w szyje. Bellatrix oddala mu sie calkowicie. Odkas go poznala zakochala sie w nim, lecz nie chciala by ktokolwiek sie dowiedzial, bo wiedziala jaki beda tego konsekwencje. Bella odgarnela wlosy z jego czola i przyciagnela do siebie. Zaczela muskac delikatnie jego podeoje tchu, lecz po chwili zaczeli sie calowac namietnie. Severus wstal i zaczal rozpinac spodnie tracac na chwile Bellatriks z oczu. Zdjal spodnie i podniosl wzork Bella, jego piekna, nie piekna Bella, ktorej... Tak naprawde nie kochal. Dla niego liczyla sie tylko Lily, lecz wiedzial, ze Bellatriks go kocha i nie chcial by cierpiala przez niego tak jka on przez Lily. Jego piekna Bella lezala naga na lozku bezglosnie mowiac : ' wez mnie, pragne cie ! ' . Zdjalem koszulke i polozylem sie obok, czekajac az Lestrange zacznie. Zniecierpliwiona przekrecila sie na bok, az lezala na Snape'ie. Zaczeli sie calowac, a ona jechala coraz nizej. Najpierw szyja, klatka piersiowa, gdy dochodzila do brzucha, Severus obrocil sie nagle robiac tak, by Bella byla na przeciw niego. Patrzyl prosto w jej przepiekne oczy. Ona wiedziala, ze w ten sposob Sev pyta sie jej o pozwolenie, przytaknela. Zaczal ja calowa i jechal nizej. Jedna reka masowal jej piers, a druga bawil sie jej lechtaczka. Calowal jej pepek, a pozniej jego jezyk podazal nizej, az dotarl do ... Cipy. Zaczal bawic sie jej cipka. Jego penis juz stal. Powoli i delikatnie zaczal go wkladac. Oboje wydali jeki zadowolenia. Czuli sie bezpiecznie i szczesliwie. Zaczynajac powoli, przyspieszal, z kazda chwila dochodzili coraz bardziej. Doszli. Oboje. Gdy nagle...

Dzisian inaczej, bo tak mnie jakos wzielo. Mozliwe, ze wyszlo krotkie, bo na tel pisze.

niedziela, 20 stycznia 2013

1.

Petunia wraz ze swym mężem, Vernonem, siedziała na kanapie w ich wspólnym domu w Little Whinging mieszczącym się przy ulicy Privet Drive 4. Oglądali jakieś dziwne komedie, które uwielbiał Dursley. Ona zaś nienawidziła je, lecz chciała zrobić przyjemność mężowi. Niestety on tego nie zauważał. W pewnym momencie, ni z tąd ni z owąd rozległ się dzwonek do drzwi.
- Ja pójdę otworzyć Dudziaczku - powiedziała Tunia wstając
Podeszła i otworzyła drzwi. Gdy zobaczyła w nich Lily, swoją siostrę, zamurowało ją.
- Cześć Petuniu - powiedziała - Chciałabym z tobą porozmawiać.
- Kto to kochanie ? - krzyknął Dursley wychylając się z kanapy, próbując podejrzeć gościa
- To ja Vernonie, Lily - odpowiedziała Lily, zanim Petunia zdążyła ochłonąć
- WYNOŚ SIĘ Z TĄD ! NIE CHCEMY MIEĆ Z TOBĄ I TYM TWOIM NĘDZNYM MAGIKIEM NIC WSPÓLNEGO ! - krzyknął, wstając
- Mój kochany szwagrze, nie przyszłam rozmawiać z tobą, tylko z moją siostrą, to po pierwsze, po drugie, przepraszam Cię w imieniu James'a, bo tak ma on na imię, za wasz ostatni spór. - odpowiedziała z anielskim spokojem młodsza z sióstr Evans - Tuniu, siostrzyczko, chciałabym z tobą porozmawiać, przeprosić, wyjaśnić sobie wszystko.
- Wejdź. - powiedziała chłodno Petunia
- Petuniu, kochanie, co ty wyprawiasz ?! Zapraszasz ją do mojego domu ?! - powiedział oburzony Vernon
- Vernonie, to jest moja siostra, chcę wysłuchać, co ma mi ciekawego do powiedzenia, a po za tym to NASZ dom, nasz, nie twój. - oznajmiła mężowi - Kochanie, idź proszę do sklepu, po jakieś ciastka, a ja porozmawiam z Lily.
- Ale Petuniu, co jeśli ona rzuci na ciebie jakiś czar lub urok ? - powiedział z troską Dursley
- Czy ty bierzesz mnie za idiotkę Dursley ? - powiedziała oburzona z lekka Lily - Czy ty myślisz, że jestem w stanie zaatakować moją własną, rodzoną siostrę ?
Vernon wyszedł z domu nie odpowiadając na pytanie Lily. Siostry usiadły. Nastała niezręczna, głucha cisza. Lily postanowiła ją przerwać.
- Tuniu, pamiętasz, jak miałam 9 lat i bawiłyśmy się razem na łące ? Jak pilnowałaś mnie przed niebezpieczeństwami ? - zaczęła powoli Lily - Zanim pojawił się Severus, nie wiem, jak mogłam się z nim przyjaźnić, jeśli to dobre słowo. Przez niego, straciłam Ciebie, Petunio...
- DOSYĆ ! - krzyknęła nagle Petunia
- Ale o co Ci teraz chodzi ? - powiedziała zaskoczona Lily
- Powiedz do czego zmierzasz, a nie owijasz w bawełnę !
- Chciałam cię przeprosić. Chciałabym, żeby było tak jak kiedyś... Jak byłyśmy dziećmi.
- Uważasz mnie za głupią ! Myślisz, że ci uwierzę ! Jak zwykle ładujesz się w moje życie i psujesz je !
- Ale Tuniu ...
- Nie mów do mnie Tuniu !
- Dobrze, siostro, chciałam tylko porozmawiać, spróbować naprawić to, co kiedyś nas łączyło. Tą przyjaźń. Ale jak uważasz, że ja wszystko psuje, to proszę bardzo. Coraz bardziej upodabniasz się do Vernona ! Nie wiem, czego tu szukałam !
- Odczep się od Vernona ! On przynajmniej jest normalny, nie tak jak wy ! Współczuje waszym dzieciom ! O ile jeśli w ogóle będziecie je mieli ! A teraz wynoś się z mojego domu !
- Nie mam zamiaru być tu ani chwili dłużej !
Lily wstała i wyszła trzaskając drzwiami. Wyjęła telefon i zadzwoniła do James'a.
- Tak Lily, jak Ci poszło z Petunią ? - zapytał zatroskany chłopak
- Przyjedź po mnie. Czekam koło tego sklepiku niedaleko.
- Ale co ...
Rozłączyła się. Ruszyła w stronę miejsca, gdzie ma przyjechać po nią James. Niedaleko sklepiku stała mała ławka, na której Lily zawsze przesiadywała wracając ze spotkań z Severusem. Usiadła na niej. Łzy napłynęły jej do oczu. Próbowała je powstrzymać, ale dała za wygraną. Było lato, a w pobliżu nie było słychać żadnych dzieci. Tylko ptaki cicho podśpiewywały. Nagle usłyszała warkot motoru i obejrzała się.


____________________________________________________________________
Pierwsza część z nowej serii. Mam nadzieję, że ta będzie lepsiejsza od poprzedniej. 
Osobiście, ta bardziej mi się podoba. Naszło mnie tak trochę. 
Już piszę kolejną część. Dodam ją niedługo ! 
/Bellatrix

sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 8

Minęło już kilka dni od mojego spotkania z Scorpiusem. Wydawał mi się... inny. Wydawał się dojrzalszy, mądrzejszy, ale jednak... Kiedyś wydawało mi się, że jestem w nim szaaaaaaleńczo zakochana, ale teraz... Sama nie wiem. Nie chce już o tym myśleć. Rodzice się zgodzili, aby Ted zabrał nas do Londynu. Zwiedziliśmy tyle różnych miejsc, że już sama nie wiem ile. Moje spotkanie ze Scorpiusem nie trwało długo, bo nagle źle się poczułam, pożegnałam się z nim i pobiegłam do łazienki. Zaczęłam wymiotować. Pomyślałam, że to z nerwów. Teraz sądzę, że pomiędzy mną a Scorpiusem nic nie bedzie. Jesteśmy jak dwie inne planety, które kręcą się w innym tempie. To nie będzie miało sensu. Nie wiem co on czuje, nie chce go zranić, ale to nie dla mnie.
________________________________________________________________________
Wiem, że to bez sensu, ale postanowiłam zakończyć jakoś tą historię. Zacznę jeszcze dzisiaj nową historię.
Bellatrix

niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział .... kolejny ? ;D

-Eeehhh.... już nic.
-Mów, swojemu kochanemu braciszkowi zawsze możesz wszystko mówić.
-Yyyyy... czy ty.... coś z .... Dianą ?
-CO ?!?!?!
-No, bo teraz tak z nią ten. I wgl. I ona coś wspominała też.
-O mnie ?! Żartujesz chyba sobie ze mnie teraz. Lily, proszę,  nie zamieniaj się w James'a, który ciągle się ze mnie naśmiewa,
- Ale ja nie żartuję Al. Nie teraz. I nie zamieniam się w James'a ! Nic już więcej nie mówie. Idę. Dobranoc.
- Co znowu ja ?! - wykrzyczał James, wychodząc ze swojego pokoju.
- NIC ! - krzyknęliśmy równocześnie z Lily
- Co to za wrzaski ? - zapytała się mama, wychodząc z pokoju
- Rozmawiałem sobie z Lily, a tu nagle James wybiega z pokoju i na nas krzyczy. - szybko odpowiedziałem, aby James się nie wtrącił
-Wcale nie ! Mamo, on kłamie ! - zaczął krzyczeć mój brat
- Idźcie już do pokojów. Jutro nie wstaniecie.

*oczami Ginny *
Co te moje kochane dzieci wymyślają. Ja już z nimi nie wytrzymuje. Nie wiem, jak moja mama wytrzymała z nami. Ilu nas tam było. Hmm... Ja, Ron, Percy, Bill, Charlie, George i ... Fred. 'Biedny Fred' pomyślała Ginny, łza napłynęła jej do oczu. Mój biedny braciszek. Jaki ten świat inny bez niego. Już tyle czasu minęło odkąd nie ma go z nami. Weź się w garść Ginny. Przytuliłam się do śpiącego jak suseł Harry'ego. Był odwrócony w moją stronę. Nie słyszał widocznie krzyków dzieci. Dobrze. Ma ciężki okres. Nic nie mówił, ale widziałam to w jego oczach, tych pięknych głębokich oczach, w których zakochałam się na stacji King's Cross wtedy, gdy odprowadzaliśmy Rona na pociąg, na jego pierwszy wyjazd do Hogwartu. Rozpoznałam też to po jego zachowaniu. Objęłam go ramieniem, wtuliłam w ramię. Ciepłe i silne. Odgarnęłam jego piękne gładkie, ( nie tłuste jak u Snape'a [ dopisek autorki ]) kruczoczarne włosy z czoła, które musnęłam delikatnie ustami po bliźnie zostawionej przez Lord'a Voldemorta, gdy Harry miał 1,5 roku. Gdy stracił swoich rodziców. Nie wiem, jakbym ja musiała żyć bez rodziców. Za dużo różnych myśli krąży w mojej głowie. Idę spać.

*w tym samym czasie Albus * 
Poszedłem do pokoju. Położyłem się i próbowałem zasnąć, lecz słowa Lily ciągle odbijały się echem w mojej głowie. Ciągle słyszałem głos Diany i słowa Lily, mówiące o ... nas, o mnie i tej słodkiej kruszynce. Zasnąłem. Obudził mnie....




____________________________________________________________________
Możecie zgadywać co, lub kto obudziło Albusa .;D
Bellatrix.
Dzięki za wyświetlenia i komentarze !! Koffffam waaas. 

Bellatrixpokemon.jpg